Ślimaki są jedzone praktycznie na całym świecie, ze względu na swój wspaniały smak i duże wartości odżywcze. A skoro zajada się tym mięsem cały świat, a u nas te dania są praktycznie nie znane, to dlaczego nie jemy ślimaków? Zwłaszcza, że te trafiające na europejskiej stoły często pochodzą z Polski?
Obecnie w ogóle nie znane w Polsce, ale nie od zawsze. Jeszcze przed II wojną światową polskie książki kucharskie zawierały przepisy właśnie na dania ze ślimaków. Dlaczego więc powinniśmy je spożywać? Ponieważ są zdrowe i co dla wielu być może istotne, mało kaloryczne.
Ślimaki są daniem zdrowym i bardzo posilnym. W 100 gramach mięsa znajduje się: 25 gr białka, 2 gr tłuszczów (ale tylko 0,07 gr cholesterolu!), poza tym fosfor, magnez, żelazo i cynk. A zjedzenie tej porcji dostarcza jedyne 81 kcal. Co więcej, ślimacze mięso tradycyjnie uważane jest za idealne w diecie przy bólach żołądka, a woda pozostała po gotowaniu może leczyć choroby gardła, oskrzeli, żołądka, a także przyspieszać gojenie ran. Badania naukowe potwierdziły obecność substancji bakteriobójczych w śluzie wytwarzanym przez mięczaka. Jednak prawdziwym hitem kulinarnym jest „biały kawior”, czyli jajeczka ślimaków. Specyfik ten zawiera całą gamę niezwykłych związków biochemicznych w olbrzymim stężeniu.
Ślimaki jedzono praktycznie od zawsze. Już Celtowie się nimi raczyli, o czym świadczą odkrycia archeologiczne (skorupki tych mięczaków bardzo dobrze się zachowują). Najczęściej opiekano je w ognisku. Gdy na północ Europy zawędrowali Rzymianie, podbite ludy przejęły od najeźdźców bardziej wyrafinowane przepisy na przyrządzanie tej potrawy - m.in. najsłynniejszą wersję ślimaka - zapiekanego z masłem, czosnkiem i zieloną pietruszką. Rzymianie byli prawdziwymi smakoszami w tej dziedzinie. Przyrządzano je na wszelkie możliwe sposoby, uchodziły również za afrodyzjak, co zresztą znajduje potwierdzenie u dzisiejszych koneserów.
W Europie je się głównie winniczki. Jednak niedaleko, bo w Maroku, można trafić na targu na miskę fantastycznie pachnących gotowanych ślimaków o mniejszym gabarycie, przypominających nasze ogrodowe, żółto-czarne ślimaczki. Tamtejsze ślimaki są prawdziwym rarytasem, polecanym przez miejscowych np. w chłodny wieczór. Podobno wywar, który pozostaje po zjedzeniu ślimaczków jest nie dość, że wyjątkowo zdrowy, to jeszcze bardzo energetyczny.
W innych regionach świata zjada się inne gatunki ślimaków. Najbardziej spektakularnie wyglądają jadalne mięczaki w afrykańskiej Ghanie. Tam delikatesem są okazy o wielkości ok. 10-15 centymetrów. Mięsa w takiej wielkiej skorupie jest tyle, że przed podaniem kroi się je na plastry.