Ślimaki w cysterskiej piwnicy

Data wpisu: 12.07.2016
Zdjęcie główne #126 - Ślimaki w cysterskiej piwnicy
Podróżnicy wybierający się na wyprawę zawsze muszą przygotować odpowiedni prowiant. Inspiracją do poszukiwania nowych szlaków turystycznych i ciekawych smaków są klasztory, które mocno wpłynęły na rozwój kultury, również kulinarnej.
 
W okolicach Templewa, wsi w przeszłości należącej najprawdopodobniej do templariuszy, w czasie wakacji można było spotkać wielu turystów podróżujących na rowerach. Często byli to rodzice z dziećmi, wytrawni i zaprawieni w bojach kolarze oraz amatorzy wypoczynku na świeżym powietrzu. Zachęceni przykładem miłośników dwóch kółek ruszamy również na krajoznawczą wycieczkę.
 
Za przejazdem kolejowym w Templewie skręcamy w lewo i prostą drogą, podziwiając aż po horyzont ciągnące się pola zbóż, jedziemy w stronę Nowej Wsi. Cystersi w Nowej Wsi Jest to miejscowość, której historyczne korzenie sięgają roku 1251. Przez wieki Nowa Wieś związana była z zakonem cystersów, aż do jego kasaty w 1835 r.
 
Zakonnicy najpierw rezydowali w Zemsku, a następnie przenieśli swoją siedzibę do Bledzewa. Po przejechaniu polną drogą kilkunastu kilometrów, obejrzeniu stawów rybnych, przedzieraniu się leśnymi ścieżkami w poszukiwaniu kurek i jagód, zatrzymujemy się w centralnym miejscu Nowej Wsi, przy zbudowanym na wzniesieniu kościele pw. św. Anny.
 
Świątynia została usytuowana na miejscu wcześniejszej drewnianej budowli dzięki zaangażowaniu cysterskiego opata z Bledzewa o. Józefa Loki i poświęcona w 1760 r. Patrząc na bryłę kościoła, na przesuwające się nad kościelną wieżą obłoki, można poczuć się beztrosko. I pewnie mogłoby to trwać godzinami, ale po rowerowej przejażdżce pojawia się głód.
 
Wyciągamy specjalnie przygotowany na wycieczkę prowiant: paszteciki z mielonym mięsem, małosolne ogórki, pachnące czerwone pomidory. W miarę zaspokajania głodu pojawia się myśl: ciekawe, co jedli przed wiekami zakonnicy cystersi, którzy przez setki lat zamieszkiwali te tereny? Kuchnia klasztorna Reguła św. Benedykta, na której opierało się życie mnichów z Bledzewa, powstała we Włoszech i zakładała ścisłą ascezę, która wiąże się ze skromnym odżywianiem. Jednak klimat środkowej Europy, szczególnie okres jesienno-zimowy, z bardzo niskimi temperaturami i dużą wilgotnością, wymagał modyfikacji potraw i dostosowania do warunków. Trzeba było też wykorzystać bogactwo regionu, w którym było mnóstwo ryb w rzekach i jeziorach, w lasach pod dostatkiem grzybów, jeżyn, jagód i malin.
 
Cystersi rozwijali w swoich klasztorach uprawy ziół i warzyw. Rolnicy hodowali na potrzeby własne i klasztoru wiele gatunków drobiu, nie brakowało wieprzowiny, wołowiny i baraniny, a do tego sprawni myśliwi dostarczali do klasztornej kuchni dziczyznę. Warto wiedzieć, że mnisi zbierali też w okresie wiosennym ślimaki i przechowywali je żywe w wiklinowych koszach w piwnicach, gdzie panowała odpowiednia temperatura. Potrawy ze ślimaków były doskonałym urozmaiceniem jedzenia w czasie postu, ponieważ można je było jeść, podobnie jak ryby.
 
Z tego ogromnego bogactwa produktów zakonni kucharze mogli przygotować najróżniejsze potrawy, proste, ale wielu z nas powiedziałoby o nich „frykasy”. Na samą myśl wyobraźnia podsuwa nam wyjątkowe smaki. Uwaga, ta lista przysmaków nie jest przeznaczona dla osób o słabych nerwach, a na pewno nie dla tych, którzy zaplanowali dietę.
 
Każdy klasztor miał swoje specjalne przepisy, które były dokładnie strzeżone. Nie znając dokładnych receptur, możemy z pewnością stwierdzić, że wśród specjałów z klasztornej kuchni były: biała kiełbasa, pieczona gęsina, piwna polewka, faszerowana grzybami i owocami leśnymi dziczyzna, ślimaki w sosie grzybowym, kwaśnica, pączki, gotowane i pieczone ryby oraz bigos.
 
Klasztorny bigos to kwintesencja regionalnych smaków i wykorzystanie najlepszych produktów, których nie mogło zabraknąć w spiżarni. Kiszona kapusta, która w beczkach stała w piwnicy, mięso wieprzowe, wołowina, dziczyzna, grzyby, śliwki, jabłka, miód i cierpliwość oraz umiejętności kulinarne kucharza powodowały, że była to wspaniała potrawa, smaczna i bardzo pożywna, szczególnie w zimne i dżdżyste dni.
 
Trzeba się ocknąć z tej kulinarnej wyprawy do cysterskiej kuchni, wypić łyk wody i wsiadać na rower, żeby przed wieczorem wrócić do domu. Ale we własnej kuchni możemy spróbować wyczarować któreś z prostych dań kuchni klasztornej. A najlepiej, jeśli niektóre z produktów sami znajdziemy w lesie albo w sadzie – wtedy to dopiero będzie smakowało!
 
ks. Marcin Siewruk

Autor wpisu: Polish Snail Holding

Ważne: Użytkowanie Witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Szczegółowe informacje w Polityce prywatności.